Piotr Baron
Wędrowcy znają miejsca i ludzi. Na ogół wędrują samotnie, ale niekiedy spotykają innych wędrowców, wtedy zdarza im się iść kawałek razem. Są, gdy trzeba, barwnie nieobliczalni, gdy trzeba, szaro-normalni, ale za to zawsze dyskretni, bo ich wędrowanie to sprawa dalece poufna, nie są przecież łazikami, czy włóczęgami. Wędrowcy to mistrzowie w swoim fachu, przecież wędrują jak nikt inny. Czasem jedzą śniadanie, a czasem to zupełnie inny, trudny do zakwalifikowania w porze dnia posiłek. Pora dnia i nocy nie dotyczy wędrowca, ważne, żeby nie padało.
Rzadko kiedy kilku wędrowców zbiera się w drużynę i wyznacza wspólny cel wędrówki. Ale gdy zdarzy się takie wędrowne święto, wtedy ich doświadczenia splatają się we wspólny warkocz, a kilka wędrówek w jednym czasie, celu i kierunku staje się wędrówką-ponad-wszystkie-wędrówki. Wtedy wędrowcy rozmawiają ze sobą, a gdy ktoś ma wiele szczęścia, udaje mu się podsłuchać chociaż trochę. Bo to są fascynujące historie. Historie przeżyte i zasłyszane, prawdziwe i dobrze zmyślone, przeszyte wiatrem Danii, Ameryki, Polski, co w sumie nie ma znaczenia, tak miejsce, jak czas akcji.
Muzyka wędrowców jest wędrowna, jak to muzyka. Nie jest z pewnością łatwa, tak samo jak wędrówka, ale tak samo konsekwentnie zmierza do celu. Skoro ktoś czyta teraz te słowa to znaczy, że już wyruszył. To dobra decyzja, chociaż nieznane są jej skutki, tak jak cel wędrówki wędrowców. Pewnym natomiast jest, że ta podróż doprowadzi do szczęśliwej przystani, chociaż nikt nie wie jakiej. Szczęśliwej drogi!
Piotr Baron